Druga połowa meczu nie przebiegła jakoś spektakularnie, może poza tym, że Morgan już najwyraźniej puszczały nerwy. Dziewczyny otwarcie ją ignorowały co nie uszło też uwadze trenerki. Prawda była taka, że Erin Cuellar to dość… niezrównoważona kobieta. No, przynajmniej tak można stwierdzić po spędzeniu z nią więcej niż 48 godzin albo w takich dniach… jak dziś. Jak czołg, który taranuje wszystko i wszystkich krążyła w wyznaczonym dla siebie miejscu wyraźnie przy tym gestykulując.
– Czy ja mam was wszystkie zdjąć z tego boiska?! Morgan jest niewidzialna?! No Bender!! Kopnijże do niej tą piłkę a nie stoisz i się patrzysz!! – Rozemocjonowana szatynka dzieliła się z piłkarkami swoimi sugestiami. Czasami w ogóle nie potrafiły się ze sobą porozumieć a przecież Erin była kiedyś taka sama jak one.. młoda, utalentowana, żądna sukcesów… lecz po tej feralnej kontuzji, która definitywnie przekreśliła jej karierę wylądowała tu.. jako trenerka. Jako zołzowata trenerka. Momentami nie cierpiała tej pracy.
– A co ja mogę powiedzieć? Rude równa się wredne to w tej sytuacji nawet za mało, żeby choć po części opisać tą dziewuchę. Morgan jest fałszywa. Fał-szy-wa. Łasi się do trenerki i do wszystkich którzy cokolwiek znaczą. Zgrywa milutką, ale w szatni kolejny raz pokazała jaka jest naprawdę. Za kogo ona się uważa? Za ósmy cud świata? A może córkę Pelego? Jasne.. Najeżdżając na nas w szatni w czasie przerwy chyba chciała się przypodobać Evelyn, tak sądzę. Zresztą a bo to pierwszy raz? (…) Ev ogólnie jest spoko, ale taka zamknięta w sobie raczej. Trzyma większość z nas na dystans i w sumie jej się nie dziwię. Już nie raz natknęła się na karierowiczki w stylu Patricii Morgan, które przyjaźniły się z nią tylko ze względu na to, że ma sławnego ojca. Teraz nie łatwo jest zdobyć jej zaufanie. Ale Evie wyraźnie się zmieniła wpuszczając Weronikę do swojego świata. Jest teraz mniej.. oschła.
Piłka nożna to stanowczo nie sport dla kobiet. Twierdził tak od zawsze i raczej nie zamierzał zmieniać zdania. Nie chodził tego rodzaju mecze. Nie interesował się też kobiecym futbolem ale jeśli chodziło o umawianie się z piłkarkami to już była inna kwestia.. Jako że był w Londynie postanowił chociaż przywitać się z Erin. Była jego kuzynką, a on chciał zobaczyć jak sobie radzi poza boiskiem. Dzięki swoim znajomościom i popularności łatwo się do niej dostał. Zapewne usiadłby obok niej i wymieniłby się z nią kilka grzecznościowymi formułkami ale ona jak zwykle nie mogła usiedzieć w miejscu tym samym i on został zmuszony do bacznego obserwowania sytuacji na boisku a raczej ładnych piłkarek. Zwód w lewo, w prawo, znowu w lewo, wycofanie piłki po między nogami, półobrót i podanie. Skąd on znał ten schemat? Objął Cuellar ramieniem – ta nawet nie zauważyła – i wpatrywał się w piłkarkę z numerem 3.
– Czy ta mała blondyneczka… –
– ...to Zidane? Tak. – Dokończyła pytanie jak i od razu na nie odpowiedziała.
47’ Kibice PSG zamarli kiedy piłka po strzale Abbie Prosser odbiła się od Benameur a potem od słupka. Przy stanie 2:0 dla Arsenalu właściwie byłoby już po meczu.
49’ Świetna interwencja Emmy Byrne po strzale Kosovare Asllani.
51’ Paryżanki starają się odrobić straty ale jak na razie bezskutecznie.
53’ Boulleau wspaniale przechwytuje piłkę spod nóg Rachel Yankey i podaje ją do Evelyn Zidane, która dośrodkowuje do Lei Rubio.
54’ Piłka ponownie w rękach Byrne. To stanowczo jej najlepszy sezon!
59’ Piłka cały czas w posiadaniu Paris Saint-Germain.
63’ Zmiana dla Arsenalu Yvonne Tracy zastępuje Gilly Flaherty
65’ Gemma Davisom dostaje żółta kartkę za ewidentne wymuszanie faulu.
67’ Małe zamieszanie w drużynie Arsenalu. Zidane wykorzystuje to i posyła futbolówkę prosto w okienko bramki Emmy Byrne. Bramkarka kapituluje pierwszy raz od ponad 300’
69’ Szybka kontra Arsenalu. Benameur pewnie odbija piłkę.
72’ Paryżanki nie cieszą się długo. Piłka ponownie ląduje w ich bramce a to za sprawą Julie Fleeting.
75’ Aut dla Arsenalu.
76’ Laure Boulleau kolejny raz faulowana. Żółta kartka dla Abbie Prosser.
78’ Zmiana. Za Jessice Houarę wchodzi Cornie Franco.
80’ Rzut wolny dla PSG. Pod bramką Byrne dochodzi do scysji między Gilly Flaherty a Leą Rubio. Sędzia dopiero po wezwaniu ich do siebie i odesłaniu wznawia grę.
81’ Morgan uderza główką ale piłka ląduje na trybunach.
82’ Franco strzela, sędzia podnosi chorągiewkę. Spalony.
83’ Paryżanki wydają się jakieś żywsze. Teraz nie mają już nic do stracenia. Odważnie atakują bramkę Byrne, która musi się teraz nieźle napocić.
85’ Żółta kartka dla Lei Rubio. Zidane niepotrzebnie dyskutuje z sędzią.
87’ Szansa dla PSG. Zagranie ręką. Sędzia dyktuje rzut karny.
88’ Byrne rzuca się w lewo. Piłka odbija się od słupka ale dobija ją nad wyraz przytomna Lea Rubio. GOOOOL!! I mamy remis.
90’ Sędzia dolicza 3 minuty.
91’ Arsenal atakuje z kontry. Benameur dostaje skrzydeł i piąstkuje piłkę lecącą w lewy róg.
92’ Kolejny rzut rożny dla Paryżanek.
– Odsuń się bo zasłaniasz bramkę. – Rzuciła z dziką satysfakcją Dominguez wpatrując się z wesołą miną w zdziwioną a wręcz oburzoną twarz Patricii Morgan. Evelyn właśnie ustawiła piłkę w wyznaczonym do tego miejscu, trąciła z uśmiechem chorągiewkę a potem kopnęła piłkę. Nie, nie w pole karne ale w kierunku wycofanej Laure Boulleau. „Co za idiotka!” Wrzasnęła Morgan. Kibice zamarli. „Coś chyba jej nie wyszło” Stwierdzili poruszeni komentatorzy. Dla Laure ta chwila była wiecznością. Co prawda nikt jej nie krył… Przymknęła na chwilę oczy po czym z godną podziwu precyzją posłała piłkę z ponad 15 metrów prosto do bramki Arsenalu. Byrne nawet się nie zorientowała że ma ją złapać bo wszystko zasłaniały jej piłkarki rozproszone w polu karnym. I tak Boulleau strzeliła swojego pierwszego i jedynego gola w barwach PSG…
– Byrne nawet nie zdążyła mrugnąć, co? – Szepnęła Zidane przybijając piątkę z wciąż oszołomioną Boulleau po czym bezceremonialnie przewraciła ją na ziemię. A potem zostały przyciśnięte przez resztę dziewczyn. Sędzia zakończył mecz a trenerka zachowywała się niemal jak obłąkana.
Udało się! Wygrały! Wciąż nie mogła w to uwierzyć, ale za sprawą mocnych uścisków dziewczyn i głośnych pisków coraz bardziej to do niej docierało. Jej twarz promieniała. Nawet Morgan wydawała się jakaś taka.. weselsza. Ściskając Rubio pomyślała o Weronice. Obróciła twarz w kierunku ławki rezerwowych z nadzieją, że ją tam zastanie ale nic z tego. Jednak dostrzegła kogoś innego. Śmiał się z wybuchu euforii trenerki a ona rozpoznałaby ten śmiech wszędzie.
– Benzema, pulpecie! – Krzyknęła z wesołością i pewnego rodzaju czułością po czym rzuciła się na niego. Tak, dosłownie a on chwycił ją w talii i ze śmiechem zaczął kręcić się wokół własnej osi. Ile lat się nie widzieli? Dziesięć? A może więcej? Nie raz wspominał te wszystkie szczeniackie wybryki, ganianie za piłką, skakanie po drzewach… i było mu żal. Żałował, że wtedy wyjechał. „Pulpecie.” Ha, pamiętała a do tego ujawniła jego przezwisko publicznie. Już on się z nią policzy…!
Myślała, że to sen. Nigdy by się nie spodziewała, że jeszcze kiedyś go zobaczy. Zastanawiało ją jak z takiego marudnego i pulchnego chłopca przeobraził się w tak cholernie przystojnego mężczyznę. A widać cuda się zdarzają.
– Dobrze cię widzieć maleńka. – Odstawił ją na murawę jednak wciąż nie wypuszczał ze swoich objęć. Ich twarze prawie się stykały.
Jak on na nią patrzył. Większość dziewczyn zapewne odwróciłoby teraz wzrok, ale nie ona. To był jej mały gburowaty Benzema a nie jakiś obiekt westchnień, chociaż kto wie?
– Nigdy nie.. –
– Ja… – Odezwali się niemal jednoczenie ale żadne z nich nie zdołało dokończyć bo oboje zanieśli się śmiechem. Jednak nie trwał on długo. Przerwało im stanowcze chrząknięcie które miało dać znać o obecności wysokiej brunetki o kręconych, spiętych w wysoki kucyk.
– Camille Vidal, dziewczyna Karima. – Przedstawiła się wyciągając rękę po między nich.
Piłka nożna to stanowczo nie sport dla kobiet. Twierdził tak od zawsze i raczej nie zamierzał zmieniać zdania. Nie chodził tego rodzaju mecze. Nie interesował się też kobiecym futbolem ale jeśli chodziło o umawianie się z piłkarkami to już była inna kwestia.. Jako że był w Londynie postanowił chociaż przywitać się z Erin. Była jego kuzynką, a on chciał zobaczyć jak sobie radzi poza boiskiem. Dzięki swoim znajomościom i popularności łatwo się do niej dostał. Zapewne usiadłby obok niej i wymieniłby się z nią kilka grzecznościowymi formułkami ale ona jak zwykle nie mogła usiedzieć w miejscu tym samym i on został zmuszony do bacznego obserwowania sytuacji na boisku a raczej ładnych piłkarek. Zwód w lewo, w prawo, znowu w lewo, wycofanie piłki po między nogami, półobrót i podanie. Skąd on znał ten schemat? Objął Cuellar ramieniem – ta nawet nie zauważyła – i wpatrywał się w piłkarkę z numerem 3.
– Czy ta mała blondyneczka… –
– ...to Zidane? Tak. – Dokończyła pytanie jak i od razu na nie odpowiedziała.
47’ Kibice PSG zamarli kiedy piłka po strzale Abbie Prosser odbiła się od Benameur a potem od słupka. Przy stanie 2:0 dla Arsenalu właściwie byłoby już po meczu.
49’ Świetna interwencja Emmy Byrne po strzale Kosovare Asllani.
51’ Paryżanki starają się odrobić straty ale jak na razie bezskutecznie.
53’ Boulleau wspaniale przechwytuje piłkę spod nóg Rachel Yankey i podaje ją do Evelyn Zidane, która dośrodkowuje do Lei Rubio.
54’ Piłka ponownie w rękach Byrne. To stanowczo jej najlepszy sezon!
59’ Piłka cały czas w posiadaniu Paris Saint-Germain.
63’ Zmiana dla Arsenalu Yvonne Tracy zastępuje Gilly Flaherty
65’ Gemma Davisom dostaje żółta kartkę za ewidentne wymuszanie faulu.
67’ Małe zamieszanie w drużynie Arsenalu. Zidane wykorzystuje to i posyła futbolówkę prosto w okienko bramki Emmy Byrne. Bramkarka kapituluje pierwszy raz od ponad 300’
69’ Szybka kontra Arsenalu. Benameur pewnie odbija piłkę.
72’ Paryżanki nie cieszą się długo. Piłka ponownie ląduje w ich bramce a to za sprawą Julie Fleeting.
75’ Aut dla Arsenalu.
76’ Laure Boulleau kolejny raz faulowana. Żółta kartka dla Abbie Prosser.
78’ Zmiana. Za Jessice Houarę wchodzi Cornie Franco.
80’ Rzut wolny dla PSG. Pod bramką Byrne dochodzi do scysji między Gilly Flaherty a Leą Rubio. Sędzia dopiero po wezwaniu ich do siebie i odesłaniu wznawia grę.
81’ Morgan uderza główką ale piłka ląduje na trybunach.
82’ Franco strzela, sędzia podnosi chorągiewkę. Spalony.
83’ Paryżanki wydają się jakieś żywsze. Teraz nie mają już nic do stracenia. Odważnie atakują bramkę Byrne, która musi się teraz nieźle napocić.
85’ Żółta kartka dla Lei Rubio. Zidane niepotrzebnie dyskutuje z sędzią.
87’ Szansa dla PSG. Zagranie ręką. Sędzia dyktuje rzut karny.
88’ Byrne rzuca się w lewo. Piłka odbija się od słupka ale dobija ją nad wyraz przytomna Lea Rubio. GOOOOL!! I mamy remis.
90’ Sędzia dolicza 3 minuty.
91’ Arsenal atakuje z kontry. Benameur dostaje skrzydeł i piąstkuje piłkę lecącą w lewy róg.
92’ Kolejny rzut rożny dla Paryżanek.
– Odsuń się bo zasłaniasz bramkę. – Rzuciła z dziką satysfakcją Dominguez wpatrując się z wesołą miną w zdziwioną a wręcz oburzoną twarz Patricii Morgan. Evelyn właśnie ustawiła piłkę w wyznaczonym do tego miejscu, trąciła z uśmiechem chorągiewkę a potem kopnęła piłkę. Nie, nie w pole karne ale w kierunku wycofanej Laure Boulleau. „Co za idiotka!” Wrzasnęła Morgan. Kibice zamarli. „Coś chyba jej nie wyszło” Stwierdzili poruszeni komentatorzy. Dla Laure ta chwila była wiecznością. Co prawda nikt jej nie krył… Przymknęła na chwilę oczy po czym z godną podziwu precyzją posłała piłkę z ponad 15 metrów prosto do bramki Arsenalu. Byrne nawet się nie zorientowała że ma ją złapać bo wszystko zasłaniały jej piłkarki rozproszone w polu karnym. I tak Boulleau strzeliła swojego pierwszego i jedynego gola w barwach PSG…
– Byrne nawet nie zdążyła mrugnąć, co? – Szepnęła Zidane przybijając piątkę z wciąż oszołomioną Boulleau po czym bezceremonialnie przewraciła ją na ziemię. A potem zostały przyciśnięte przez resztę dziewczyn. Sędzia zakończył mecz a trenerka zachowywała się niemal jak obłąkana.
Udało się! Wygrały! Wciąż nie mogła w to uwierzyć, ale za sprawą mocnych uścisków dziewczyn i głośnych pisków coraz bardziej to do niej docierało. Jej twarz promieniała. Nawet Morgan wydawała się jakaś taka.. weselsza. Ściskając Rubio pomyślała o Weronice. Obróciła twarz w kierunku ławki rezerwowych z nadzieją, że ją tam zastanie ale nic z tego. Jednak dostrzegła kogoś innego. Śmiał się z wybuchu euforii trenerki a ona rozpoznałaby ten śmiech wszędzie.
– Benzema, pulpecie! – Krzyknęła z wesołością i pewnego rodzaju czułością po czym rzuciła się na niego. Tak, dosłownie a on chwycił ją w talii i ze śmiechem zaczął kręcić się wokół własnej osi. Ile lat się nie widzieli? Dziesięć? A może więcej? Nie raz wspominał te wszystkie szczeniackie wybryki, ganianie za piłką, skakanie po drzewach… i było mu żal. Żałował, że wtedy wyjechał. „Pulpecie.” Ha, pamiętała a do tego ujawniła jego przezwisko publicznie. Już on się z nią policzy…!
Myślała, że to sen. Nigdy by się nie spodziewała, że jeszcze kiedyś go zobaczy. Zastanawiało ją jak z takiego marudnego i pulchnego chłopca przeobraził się w tak cholernie przystojnego mężczyznę. A widać cuda się zdarzają.
– Dobrze cię widzieć maleńka. – Odstawił ją na murawę jednak wciąż nie wypuszczał ze swoich objęć. Ich twarze prawie się stykały.
Jak on na nią patrzył. Większość dziewczyn zapewne odwróciłoby teraz wzrok, ale nie ona. To był jej mały gburowaty Benzema a nie jakiś obiekt westchnień, chociaż kto wie?
– Nigdy nie.. –
– Ja… – Odezwali się niemal jednoczenie ale żadne z nich nie zdołało dokończyć bo oboje zanieśli się śmiechem. Jednak nie trwał on długo. Przerwało im stanowcze chrząknięcie które miało dać znać o obecności wysokiej brunetki o kręconych, spiętych w wysoki kucyk.
– Camille Vidal, dziewczyna Karima. – Przedstawiła się wyciągając rękę po między nich.